poniedziałek, 19 lipca 2010

List

Wczoraj bylismy na pierwszym spacerze z Martusia. Mimo, ze niedaleko to zmeczyla sie dosc szybko i chciala wracac do domu. Wieczorem troche przestraszylam sie, bo nieznacznie podniosla sie temperatura i znacznie puls. Mam nadzieje, ze to tylko ze zmeczenia.
Marta w peruce i makijazu wyglada zupelnie jak zdrowa dziewczyna i to bardzo, bardzo atrakcyjna. Mnie sie zreszta podoba i w krociusienkich wloseczkach, ktore jeszcze troche i znikna zupelnie. Ma fajna, zgrabna glowke, ktorej nie bylo widac w burzy wlosow. Troche mi przypomina Demi Moore z G.I. Jane.

Dzis kolezanka Marty przyniosla list z zyczeniami zdrowia od kolezanek i kolegow z klasy. List wypisany byl na wielkim kartonie, na srodku przyklejone djecie grupowe kolezanek i kolegow, a pod spodem podpisy wszystkich. Marta przyczepila sobie ten list na scianie. Bardzo sympatyczny gest, zwlaszcza, ze to byla ostatnia klasa w tej szkole i nie wszyscy spotkaja sie w przyszlym roku.
Apetycik dzis dopisywal mojej corci i nawet nie spowodowal zgagi. Tylko niestety przyplatala sie opryszczka, co niestety jest czeste po chemii. Maz kupil stosowne smarowidlo i moze cos sie poprawi.
Jutro jedziemy do kliniki na badania, ale i jutro wracamy z powrotem. Miejmy nadzieje, ze wypadna pomyslnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz