wtorek, 23 sierpnia 2011

Znow w domu

W sobote wrocilismy z Polski.
Marta byla przeszczesliwa, ze po dwoch latach znow mogla zobaczyc stare katy, spotkac sie z swoimi przyjaciolmi i poprzytulac do Babc i Dziadkow.
Teraz znow przyzwyczajamy sie do niemieckiej rzeczywistosci. Marta oczywiscie randkuje nadal z Markusem, a ja probuje ogarnac ''balagan powalizkowy''
Dom tez wymaga dokladnego posprzatania, bo nie bylo nas miesiac i tu i owdzie pojawily sie koty, a gdzie indziej pajaki.
Ponoc pajaki w domu zwiastuja szczescie, ale wcale nie mam ochoty byc budzona krzykiem corki, jak przedwczoraj: ''Tato, tato, w moim pokoju jest tarantula''.
Tatus przeczolgal sie za lozkiem i unicestwil paskude umieszczajac ja w sporym pudelku.
Tarantula okazala sie pajakiem domowym rozmiarow wcale nie malych i wyladowala za oknem cala i zdrowa, a ja mam nadal jakis niepokoj, ze wroci do nas z nastaniem chlodow.
Na koniec najlepsze wiesci.
Dzis bylismy w klinice na dokladnych badaniach.
Marcie pobrano 6 strzykawek krwi, zrobino rentgena i usg. Usg trwalo godzine i bylo bardzo dokladne. Z opisu wynika, ze pozostal jeden jednocentymetrowy guzek na wezlach chlonnych, ale nie jest guzkiem o wlasciwosciach nowotworowych.
Za kilka dni bedziemy tez znac wyniki krwi.
Wiemy rowniez, ze bedziemy musieli Marte od nowa szczepic na niektore choroby, gdyz chemia sprawila, ze szczepionki juz nie dzialaja. Ale to pikus... byle tylko byla zdrowa.
Nastepne badania dopiero za trzy miesiace.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz