piątek, 13 sierpnia 2010

Kanapka

Rano o 9 30 wyruszylismy do szpitala. Widac i w Niemczech dziala pechowo 13 i piatek, bo na starcie taxi troche sie spoznila, a w szpitalu to juz calkiem opoznialo sie wszystko. W laborze kolejka dzieci, do zameldowania kolejka, na oddziale tylko jedna pielegniarka i jeden ekarz, chemia z apteki opozniona. Praktycznie chemie podlaczyli jej dopiero kolo 18 00 i kiedy dzwonilismy do niej pol godziny temu, jeszcze sie nie skonczyla.
Prawdopodobnie jutro Marta bedzie miala usg nerek, przez to nadmierne , nocne siusianie i mam nadzieje wroci do domciu na cale dwa tygodnie. Choc pewnie nie pozwola nam tak calkowicie zapomniec o szpitalu i na jakies badania krwi dadza w tym czasie skierowanie.
A co do kanapki tytulowej... to Marta dzis rano zrobila sobie wielgachna kanapke i zabrala ja do szpitala. Nie zeby tam nie karmili, ale jej nie bardzo smakuje jedzenie szpitalne, a druga rzecz.. to jej ciagle malo. Oprocz kanapki zjadla tez trzy francuskie buleczki z czekolada :)
I rozmawiajac ze mna przez telefon mowi nagle:
- Maaaamus, ja mam do ciebie prosbe.
- A co chcesz coreczko ? - pytam.
- Jakbys mogla mi zrobic na jutro do szpitala taka kanapke... z szynka... i z serem zoltym.... i z ogoreczkiem.... :)))
Zapewnilam, ze oczywiscie jej zrobie.
Niestety tajemnica jej wzmozonego apetytu to przyjmowanie kortyzonu.

1 komentarz:

  1. Maz mnie poprawia, ze chemia zaczela sie o 17 30.
    A niech mu bedzie :)

    OdpowiedzUsuń