czwartek, 16 września 2010

Senny dzien

Dzis raniutko pojechaliśmy do kliniki na co tygodniowe badanie krwi. Leukocyty spadły do 7,5 tysiąca i pani doktor była zadowolona. Trochę mniej ją ucieszyło przeziębienie Marty, ale na razie, póki nie ma gorączki i większego kaszlu, moze zostać w domu.
Zamowilismy taxi na powrót do domu i jak zwykle w oczekiwaniu wypiliśmy czekoladę i kawę w kafeterii. Poszliśmy na postój taksówek i czekaliśmy na naszą. Niestety trochę za długo i Marta nam zaczeła podmarzać. W domu cały czas ją nosiło na spanie i końcu wylądowała w moim łozku i zasneła sobie smacznie, a ja robiłam za podusie. Nawet mnie trochę zmogło i pospałam z nią. Obudził nas telefon z Polski od Babci. Porozmawiałysmy sobie, jeszcze polegując, w końcu wstałysmy.
Teraz córcia troszkę podjadła i siły widać wrociły, bo słysze, ze rozmawia z kims na skype w swoim pokoiku, dosc ożywiona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz