Jedni chodza w rozowych okularach, a inni... w tym moja corka ... w rozowej peruce.
Dzis Martusia znalazla w domu peruke Ani z wycieczki do Düsseldorfu na Dzien japonski i jakas czarna haloweenowa i nie dosc, ze sama przymierzala, to jeszcze i mnie na glowe nakladala i nawet Tacie probowala wcisnac, ale sie nie dal. :) Oczywiscie troche fotek powstalo smiesznych i szalonych, ale dostalam pozwolenie na wstawienie dwoch konkretnych. :)
A jutro jedziemy do kliniki w Aachen na dalsza czesc czwartej serii chemioterapii, po ktorej nastapi dwutygodniowy odpoczynek.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ma Pani śliczną córeczkę... trafiłem tu z Pani bloga na onecie. życzę zdrowia, bo szczęście i kochającą rodzinę Marta ma na pewno... pozdrawiam, Filip z proteiny.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńDziekuje Filipie :)))
OdpowiedzUsuń