czwartek, 25 listopada 2010

Przed finiszem

Nie jest najlatwiej przed koncem terapii. Wszyscy jestesmy juz zmeczeni i rozdraznieni, lacznie z Marta. Nie mam nawet ochoty na pisanie bloga.
Marta przezywala w szpitalu, ze trafila na trzecia do pokoju i nie miala ani szafy, ani TV, ani komputera.
Wkurzalo ja, ze trzeba tak dlugo czekac codziennie na chemie i przez to pozniej wczoraj wracalismy do domu. Promyczkiem radosci i wesolosci okazala sie Laura, ktora byla ciagle w wysmienitym humorze ( zwlaszcza po narkozie ) i caly czas wesolo paplala i wymyslala smieszne durnoty.
Polubily sie z Marta i mimo roznicy wieku dogadywaly sie. Wymienily sie nawet kontaktem na niemieckiej naszej klasie.
W koncu kolo siedemnastej wrocilismy do domu.
Mloda jest zmeczona i ma troche problemow z nudnosciami dzis, ale ogolnie jakos sie trzyma.
Dobrze, ze z testu z niemieckiego dostala szostke, bo to ja bardzo mobilizuje do nauki.
Nie znamy jeszcze wynikow testu z matmy, a tu juz zapowiadaja sie nastepne testy.
W poniedzialek znow do szpitala... tym razem to ma byc juz finisz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz