poniedziałek, 22 listopada 2010

Spelnienia marzen...

Dzis w szpitalu bylo tłoczno jak nigdy.  Marta trafiła na dostawione lozko, nie miala wiec nawet szafy i szafki nocnej, ze nie wspomnę o komputerze. Na sali lezy juz dwie dziewczyny w jej wieku, ale wcale nie onkologiczne. Widocznie umieszczono je tam, gdyz na innych oddzialach bylo jeszcze gorzej. Jedna z dziewczyn lezala juz trzeci tydzień w szpitalu, podobno z zakrzepica w nodze, a druga miala zapalenie migdalkow. Chyba oprocz tego miala ADHD, gdyz ciagle się wiercila, wstawała do drzwi, drapala po ścianach i ciagala jakieś kabelki. Na szczescie po wizycie lekarskiej Marta dostała inny pokój z kilkunastoletnia Laura. Laura będzie miala jutro punkcje z kilku miejsc, gdyż po białaczce, na która chorowała znaleziono jakieś nacieki, czy plamki na watrobie i istnieje obawa, ze to nawrot choroby.
Niedługo po tym, jak podlaczylam kartę telefoniczna, rozległ się dzwonek telefonu. Marta rozmawiała z jakaś kobieta. Okazało się, ze kobieta dzwoniła z jakiejś fundacji, która spełnia zyczenia dzieci chorych na raka. Oczywiście nie wszystkie, ale i tak sa  bardzo atrakcyjne.
W srode mamy poogladac foldery i ulotki na ten temat, ale juz na dzien dzisiejszy wiemy od pani psycholog, ze moze to byc np. wyjazd do Euro Disneylandu kolo Paryża, czy tez pływanie z delfinami, rozne wycieczki z atrakcjami. Marta musi się zastanowić i dac odpowiedź. A ponieważ jest niepełnoletnia moze jej towarzyszyć jedna dorosła osoba.
Po poludniu Marta troszkę zagoraczkowala. Miala 37,7°C, wlasciwie nie wiadomo z jakiego powodu. Chemie jednak dostała. Zmęczona tym szpitalem jest juz bardzo i troszkę rozdrażniona. Cale szczescie to juz koncowka i jakos musi dotrwać do konca.

2 komentarze:

  1. Do trwa i poczuje ogromną ulgę, że to już koniec- koniec chemii...chyba na nic sie nie czeka tak jak na to... Pozdrawiam ciepło i niech się spełniają marzenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuje Roksanno i rowniez pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń