piątek, 8 lipca 2011

Nocne manewry

Wczoraj wieczorem Marta z Marcusem po 23 00 wyruszyli na piechote do szkoly. Dobrze, ze bylo cieplutko i nie pomarzli. Wrocili przed trzecia nad ranem, bo Marta jednak nie wytrzymuje tak dlugo bez snu. W szkole i dookola niej przygotowane zostaly rozne niespodzianki dla mlodszych uczniow i nauczycieli. Byly to tasmy okalajace dojscia do niej, wielkie kubly na smieci zastawiajace drzwi, bomby wodne i pistolety wodne.
Wiekszosc mlodziezy byla w szkole do rana i szykowala te niespodzianki, ale Marta nie dala rady. Wrocila w asyscie Marcusa przed 3 nad ranem i pospali 2 godzinki. Zrobilam im sniadanie, dalam Marcie zastrzyk i znow polecieli.
Marta mowila potem, ze akcja byla fajna, tylko wedlug niej, trwala zdecydowanie za krotko :)))
Tu nie ma powaznych akademii, sztandarow, przemowien i wznioslych przemowien dyrektora. Tu jest luz i zabawa. Czy to dobrze, czy zle, trudno ocenic. Na pewno przydaloby sie troszke tu powagi wprowadzic, a w Polsce rozluznic atmosfere.
Po akcji wszyscy absolwenci dostali koszulki upamietniajace ich pobyt w szkole... tez na luzie :)
Marta wrocila skonana i od razu poszla spac.
Teraz juz tylko rozdanie swiadectw i bal.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz