niedziela, 11 lipca 2010

11 07 2010

Wczoraj przyjechala moja Mama z Polski. Marta tak sie cieszyla, ze az sie poplakala. Ze szczescia oczywiscie. Zreszta ja tez.
Mamy w domu ukrop niesamowity. Temperatura 33 °C w domu, to ponad nasze sily. Marta ma oslabienie wiec najgorzej to znosi.
Dzis bylo oficjalne zamkniecie jej szkoly, bo przenosza ja w inne miejsce i Marta dostala pozwolenie od lekarki, zeby pojsc. Oczywiscie poszla w obstawie starszej siostry. Dostala swoje swiadectwo, bo 14 07 nie bedzie mogla odebrac, gdyz od rana bedzie znow szpitalu na ostatniej chemii z tej serii.
Mloda dlugo nie wytrzymala w szkole przez upal, ale zaspiewala jeszcze na pozegnanie piosenke z grupa wokalna, do ktorej nalezala przez kilka lat. Pozegnala sie ze swoimi nauczycielami, dyektorka i bylym dyrektorem, ktorego bardzo lubila. Zreszta niezle z niego ciacho, jak mowila.
Nowy rok szkolny to dla Marty bedzie nauczanie indywidualne, gdyz do szkoly bedzie mogla pojsc, gdy juz bedzie zupelnie zdrowa. Chodzi glownie o infekcje, ktore moglaby tam lapac, a przy jej obecnym braku odpornosci, nawet zwykle przeziebienie mogloby przebiegac bardzo dla niej tragicznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz