czwartek, 15 lipca 2010

15 07 2010

Dzis oficjalnie zakonczyla sie pierwsza seria chemii.
Niestety od kilku dni na glowie coraz mniej wloskow. Pare dni temu po myciu wlosy Martusi zaczely sie koltunic i przy rozczesywaniu okazalo sie, ze one juz odpadly. Miala wlosy piekne do pasa niemal i trudno bylo je doprowadzic do ladu, wiec na razie zgodzila sie skrocic je do ramion. Jeszcze ma ich sporo, ale z kazdym czesaniem wychodzi coraz wiecej i wiecej. Chyba juz troszke pogodzila sie z ich wypadnieciem, bo mniej juz placze i casami nawet zartuje, ze bedzie wiecej miejsca do calowania na jej glowce.
Ostatnio lezala na sali z dziewczyna rowniez chora na ziarnice. Corinna miala 6 serii chemii i dzis poszla na operacje usuniecia guza w srodpiersiu, bo niestety nie zmalal.
Marta rowniez ma takiego guza, ale ponoc malutkiego, wiec moze chemia go zabije. Modle sie o to kazdego dnia.
Teraz mamy 2 tygodnie ez chemii, co wcale nie oznacza calkowitego odpoczynku od szpitala, gdyz musimy tam sie zjawic juz we wtorek na badaniach. Caly czas bowiem trzeba kontrolowac stan krwi, a szczegolnie bialych krwinek, gdyz ich zbyt mala ilosc to zupelny brak odpornosci na wszelkie infekcje. A ten stan krwinek ostatnio niepokojaco spadl i az boje sie bac co bedzie jak zlapie zwykly katarek.
Teraz zasnela w pokoju po dzisiejszej eskapadzie ze szpitala do domu. Jest slaba i czesto zmeczona, ale z kazdym dniem bedzie regenerowala swoje sily i odbudowywala tkanki, zeby za 2 tygodnie znow zaatakowac chemia paskude.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz