piątek, 16 lipca 2010

16 07 2010

Dzien nie zaczal sie najlepiej. Marta byla jakas oslabiona i mimo, ze dlugo spala to po sniadaniu znow zasnela. Potem postanowila umyc wlosy. Te, zaczely jej leciec potwornie. Poprosila mnie zebym jej obciela na krotko. Probowalam zrobic jakas wymyslna fryzurke, ale wlosy wychodzily przy kazdym dotknieciu grzebienia. Martusie tak to zdolowalo, ze az miala odruch wymiotny. Wlasciwie to powinnam jej ogolic glowke maszynka, ale nie mialam sumienia. Niech jeszcze ponosi te smetne resztki ze dwa dni i sama zdecyduje.
Po obiedzie zlapala ja okropna zgaga i nie mola sobie z nia poradzic przy pomocy Renni, wiec znlazlam ranigast i jej dalam. Pomoglo, ale wiem, ze problem bedzie pojawial sie czesto. Musi tez uwazac, zeby w buzi nie porobily jej sie afty, bo to czesty problem podczas chemii. Ma specjalny plyn do pielegnacji jamy ustnej, ale ciagle zapomina o stosowaniu go.
Boje sie, zeby nie wpadla w depresje, bo widze, ze bardzo przezywa wypadanie wloskow, a w jej wieku to powazny problem.
Miala dzis wyjsc troche na dwor, ale nie chce sie pokazywac w takim stanie. Chyba sie boi konfrontacji ze znajomymi.
Wczoraj przyszla do niej kolezanka, ale nie chciala zeby weszla i kazala powiedziec, ze spi. Choc naprawde byla spiaca i nawet dosc dlugo pospala.
Mam nadzieje, ze niedlugo zaakceptuje swoj wyglad i oswoi sie z nim, a wtedy i przyjdzie chec na spotkania z przyjaciolmi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz