środa, 26 stycznia 2011

I jeszcze raz szpital

Ale moze to juz ostatni raz, miejmy taka nadzieje.
Przyjechalismy do kliniki na dziewiata. Dostalismy pokoj i zaraz niedlugo potem pierwsze badania; to bylo ekg i usg serca. Potem wydolnosc pluc i anestezjolog przed jutrzejsza operacja. Przynajmniej tak myslelismy i tak bylo zaplanowane na onkologii.
Serce i pluca w wielkim porzadku, jesli natomiast chodzi o operacje wyciagniecia portu, to niestety nie odbedzie sie ona jutro tylko w piatek. Okazalo sie, ze ktos nas zle poinformowal. Albo to chirurg podal zly termin doktorowi z onko, ktory potem nam ten termin przekazal, albo doktor z onko cos pomylil. Przepraszano nas bardzo i niestety Marta przez to bedzie musiala zostac w szpitalu o jeden dzien dluzej.
Na onkologii starzy i nowi znajomi.
Marta zajela lozko po malej Katrin, ktora dzis po chemi szla do domu. Na lozku obok lezy mloda Turczynka ok 15 lat, ktora dopiero zaczyna leczenie i bardzo panikuje biedna. Ciagle przychodza do niej liczni czlonkowie rodziny, az pielegniarki zwracaja na to uwage, bo w danym momencie w sali nie moze byc wiecej osob niz 2, a u mnie bywalo dzis jak naliczylam i po siedem, a jeszcze tabun stal na korytarzu. Sciskaja i caluja biedna dziewczyne, a zarazki kraza.
Rozmawialam tez z mama Corinny, ktora jest znow na oddziale. Z Corinna nie jest dobrze. Leczenie nie przynosi pozytywnych efektow. Mam jednak nadzieje, ze jaos zaradza tej paskudnej ziarnicy i trafia na jakis taki zestaw chemii, ktory pomoze tej dziewczynie. To jej leczenie trwa juz ponad rok.
Najwiekszym chyba szokiem dla nas, a zwlaszcza dla Marty byl widok wiezionego w inkubatorku wcesniaczka. To dzieciatko bylo tak malutkie, ze trudno sobie wyobrazic, ze dzieciatko zylo i ruszalo maluskimi raczkami. Cos niesamowitego. Kiedys takie dziecko nie mialoby szans na przezycie.
Jutro z rana jedziemy z mezem do Marty i beda dalsze badania koncowe, w piatek operacja i jesli wszystko pojdzie dobrze i Marta bedzie silna to w sobote pojedziemy do domu.
Wlasciwie jakie jutro.... przeciez juz jest dzis :))
Zostalo mi 5 godzin snu.
Dobranoc.

2 komentarze:

  1. Ewuś, trzymam kciuki za operację :) /JOY

    OdpowiedzUsuń
  2. Joy.... dzieki... wlasnie siedzimy sobie z Martusia i czekamy na kolejne badania :)

    OdpowiedzUsuń