niedziela, 16 stycznia 2011

Tydzien zaliczony

Marta liczyla dni do weekendu. Jednak jeszcze nie jest zbyt silna i wielogodzinne przebywanie w szkole meczy ja. Prawie codziennie po powrocie ze szkoly i po obiadku posypiala troszke. No tak... odwyklo sie od porannego wstawania przez te pol roku i troszke snu brakuje.
W czwartek miala sport i cwiczyla. Fakt, nie byly to jakies skomplikowane cwiczenia tylko gra w siatkowke, ale chciala cwiczyc.
W piatek bylam u rodzinnego i zalatwilam jej do marca zwolnienie z W-F. I nie chodzi tu o to, zeby nie cwiczyla, tylko o to, zeby nie byla oceniana, bo wiadomo, ze na tle innych dzieci moze wypadac gorzej.
Relacje kolezenskie nadal sa w martwym punkcie, bo Marta pierwsza nie bardzo lubi nawiazywac znajomosci, a widac inni tez przyjeli pozycje wyczekiwania. Coz... w tej szkole zostanie Marcie jeszcze pol roku, a potem bedzie szla do innej. Jeszcze sama nie wie do jakiej i ma w tym wzgledzie wielki dylemat. Tutaj w Niemczech ten system szkol jest zupelnie inny niz w Polsce i sama sie w tym gubie jeszcze.
Jutro prawdopodobnie bedziemy dzwonic do kliniki, zeby dowiedziec sie, czy mamy jechac na kontrole, czy czekac na termin od nich na badania podsumowujace. Ciagle jeszcze troszke przed nami, ale i tak swiadomosc, ze to juz tylko kontrole, a nie jazdy na chemie napawaja nas optymizmem. I ciagle tylko mysl sie snuje, byle tylko nie bylo wznowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz