Wlasnie przyjechalam do mojej corci i zobaczylam smutna minke. Ale zaraz pojawil sie usmiech. Chciala mnie oszukac cwaniara.
Tuz przed moim przyjsciem byla wizyta i okazalo sie, ze nie jest tak zle i najprawdopodobniej juz w poniedzialek, albo nawet po poludniu w niedziele bedzie mogla isc do domu. Bedzie nadal brala zastrzyki, ale mniejsza dawke i nie wymaga to hospitalizacji.
Ciesze sie bardzo bo Martusia juz ma taka fobie na szpital, ze sama mysl o nim wywoluje u niej stres.
A najgorsze jest to, ze ona nie chce jesc szpitalnego jedzenia, choc wcale nie jest takie zle. No tak, mamusia rozpiescila niezle w tym wzgledzie.
W kazdym razie urodzinowe popoludnie Marta spedzi w domu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mam nadzieję, że wszystko szybko wróci do normy...Trzymam kciuki. ZDRÓWKA!/ JOY
OdpowiedzUsuńOj.. ja tez mam taka nadzieje, bo to juz troche duzo tego wszystkiego jak na jedno dziecko :(
OdpowiedzUsuń