wtorek, 24 maja 2011

Taxi bitte :))

Dzisiaj musialam dostac sie do mojego ortopedy, ktory ma przychodnie w innym miasteczku. Trudno tam dojechac autobusami, bo trzeba najpierw jechac do innego miasta, a potem z niego do tego wlasciwego. Czasu sie traci do 2 godzin w jedna strone, a to jest tylko 15 min jazdy autem.
Zamowilam wiec taxi z korporacji, z ktorej korzystalismy, kiedy jezdzilismy z Marta na chemioterapie.
Kiedy wracalam do domu powtornie zadzwonilam po taxi i zgloszenie przyjela sama wlascicielka. Po przyjeciu zlecenia uslyszalam nagle pytanie. A jak czuje sie pani corka, czy juz wszystko w porzadku?
Mile zdziwiona powiedzialam jej w skrocie co sie dzieje z Martusia.
I wyczuwalam w jej glosie, ze nie jest to niezdrowa ciekawosc, tylko troska i zainteresowanie. A przeciez ja na oczy tej kobiety nawet nie widzialam.
Takie osoby przywracaja mi wiare w czlowieka i bardzo, bardzo mi milo.
A taksowkarze, ktorzy nas wozili zanja nas i czesto jak nas mijaja gdzies w miesccie to nam machaja.
A Marta co ??? A Marta randkuje wlasnie :)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz