niedziela, 26 czerwca 2011

Do lata, do lata.... bede szla

Dzis mamy prawdziwe lato co od razu wykorzystalysmy z Marta i posmigalysmy na rowerku. Oczywiscie na zmiane, wiec i troche pochodzilysmy.
Po porze deszczowej w polach wszystko niesamowicie wyroslo, az Marta zastanawiala sie, czy do naszego wyjazdu nie bedzie juz kolb kukurydzy, ktora uwielbia ugotowana, posmarowana maselkiem i posolona.
W tamtym roku nie dane jej bylo zerwac taka swieza kolbe, ugotowac i zjesc.
Zreszta i tak nie miala zbytnio apetytu.
A teraz moja Martusia ma apetyt na zycie, i na rozne przysmaki.
A ja z naszej dzisiejszej wyprawy mam piekny bukiecik dzikiego groszku i nowa opalenizne. :))
Aha... Marta dostala dzis od swojego chlopaka liscik. Tu czesto mlodziez dorabia roznoszeniem darmowych gazet i on akurat roznosi gazety w naszej dzielnicy. I wrzucil nam do skrzynki gazetki i liscik dla Marty. romantyk :))) Ale jakie to mile. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz