Potem zbieralysmy jadalne kasztany, ktore wcinalysmy na surowo, bo wolimy takie bardziej od pieczonych. I niech nikt nie wierzy, ze najlepsze kasztany sa na placu Pigalle, bo naocznie stwierdzilam, ze tam wcale nie ma kasztanow :) Zdecydowanie u nas sa lepsze, choc wyluskanie takowego to ciezka sprawa, ze wzgledu na bardzo ostre kolce.

Marta dosc szybko sie meczy, wiec odpoczelysmy troche na laweczce obok jej bylej szkoly i powoli wrocilysmy do domu. Musze czesciej ja wyciagac na takie spacerki, poki jest pogoda, to nabierze mi dziewcze wiecej sily. W kazdym razie byla bardzo zadowolona ze spacerku.
Spacery koniecznie! U nas też dziś była piękna pogoda... Ale ważniejsza od słońca i korzystnej temperatury jest pogoda ducha i tejże Wam z całego serca życzę. Trzymajcie się :)
OdpowiedzUsuńKamila
Dziekujemy Kamilko. :) Ostatnio wiecej w nas pogody ducha :))
OdpowiedzUsuńU nas też pięknie. A na takie kasztany to zawsze moja Jula ma ochotę, ale nie możemy znaleźć ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
Nika.... posadzcie w ogrodku jadalnego kasztanowca... tylko nie radze potem wdepnac w lupinki :) bosa noga :))
OdpowiedzUsuń